W poniedziałek wieczorem ciężarówka polskiej firmy „Ariel Żurawski” wjechała w tłum zgromadzony na jarmarku świątecznym w Berlinie. Zginęło 12 osób, tyle samo walczy o życie w szpitalu, 48 osób zostało rannych.
W kabinie ciężarówki niemiecka policja znalazła zamordowanego polaka. Polski kierowca stoczył walkę którą przegrał z 23 letnim muzułmaninem z Pakistanu lub Tunezji, domniemanym terrorystą który nadal pozostaje na wolności. Polak zginął od ran postrzałowych i kłutych, prawdopodobnie walczył do ostatniej chwili i w momencie jego śmierci terrorysta postanowił opuścić kabinę ciężarówki, być może dzięki zachowaniu Polaka nie zginęło więcej ludzi. Do zamachu przyznała się organizacja terrorystyczna ISIS (Państwo Islamskie). Jest to pierwszy w historii zamach przeprowadzony przez ISIS na terenie Niemiec. Kanclerz Angela Merkel potępiła czyn, do Berlina spływają kondolencje z całego świata.
Ariel Żurawski: To był dobry kierowca, taki, który jeżeli w sobotę wypił dwa piwa, to w niedzielę nie wsiadał za kierownicę. Ostatni z dobrych kierowców, którzy jeszcze są na rynku. To był potężny mężczyzna, miał 180 cm wzrostu i ważył 120 kg. Jedna osoba na pewno nie dałaby mu rady. Być może został zaatakowany i wepchnięty do kabiny.
To miał być jego ostatni kurs przed świętami – pytał, czy wróci do czwartku do wieczora, bo chciał jeszcze kupić prezent żonie.
Łukasz U. miał 37 lat, zostawił żonę i córkę.